Zaczyna się ciekawie, oto widzimy kolejne podejście do starcia z Godzillą. Tym razem Japończycy zamierzają wykorzystać technologię przyszłości w postaci fragmentów Mecha King Ghidory, na którego bazie powstaje Mechagodzilla. Przyznaję, robot na podobieństwo Godzilli robi wrażenie i jest chyba moją ulubioną super bronią serii Heisei (drugi w kolejności jest Super X3). Żeby było fajniej pojawia się również Rodan i mały Godzillozaur, który komplikuje całą sytuację, bo zabrany przez naukowców wabi za sobą Godzillę i Rodana.
Najlepsze w tym filmie są zdecydowanie pojedynki potworów. Zaskakujące, pełne dramatyzmu, zrobione z rozmachem i starannością. Walk tych jest całkiem sporo, także można nacieszyć oczy niemal wszystkimi kombinacjami: G vs MG, G vs R, R vs MG, itd. Ale to nie tylko seria starć gigantów, nie zabrakło też uwielbianych przeze mnie potyczek Godzilli z wojskiem. Wszystko to widowiskowo i jak zawsze klimatycznie. Ach, no i oczywiście okraszone cudowną muzyka Ifukube.
Fabuła poprowadzona sensownie, niezbyt skomplikowana, w zasadzie jest tylko dobrym szkieletem dla widowiska w postaci walk i demolki. Towarzyszy nam znana z poprzednich filmów Miki Seagusa, a uzupełniają ją nowe postacie. Przyznam że gra aktorska całkiem dobra, jak na tego typu produkcje nawet znakomita. Żeby było tak bardziej międzynarodowo, Japończycy dorzucili kilku statystów Murzynów i białych, chwyt marketingowy czy co? :D
Kostiumy, makiety i modele wykonane z dużą starannością i rozmachem, mamy tu całkiem konkretną rozwałkę, tak że Emmerich ze swoim niszczeniem Nowego Jorku z 1998 roku może się schować. Do tego piękne zdjęcia z wyjątkowo urzekającymi nieraz ujęciami i zarąbistymi efektami specjalnymi.
Wątek miłosny ciut męczący i niezbyt oryginalny, ale daje się przełknąć, podobnie jak wygłupy głównego bohatera. Są za to bardziej irytujące elementy jak naiwny żal Miki Seagusa, której szkoda zabijać Godzilli, czy też nielogiczne posunięcia bohaterów w stosunku do małego dinozaura. Że o samobójczej taktyce wojska nie wspomnę... Jeśli jednak skupić się na właściwej części filmu, czyli totalnej rozwałce to można te mankamenty zboleć.
Polecam gorąco.
bardzo fajny film i kolejny raz mecz godzilla vs technologia na korzyść tej pierwszej ;-)
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po seansie nowego "Godzilli" Edwardsa. Myliłem się co do niego. Wyszedłem w połowie seansu (a zawsze oglądam filmy do końca). Koszmar. Jutro spróbuję zobaczyć drugą połowę.
Usuńtrzeba było zapytać to bym wyjaśnił żeby pierwszą połowę przeczekać w restauracji ;D choć mi nie przeszkadzała uodporniłem się na serii showa? ale spoko druga połowa zwłaszcza ostatnie 30-40min jest całkiem udane czekam na DVD by zobaczyć co wycieli ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńPo trzecim seansie znów trochę zmieniłem pogląd na ten film, obejrzę jeszcze ze dwa razy i wyrobię sobie końcowe zdanie ;)
Usuńto jak z winem po 2 butelce każda dama zdaje się piękną ;D mi sama godzilla pasowała tylko troche jej za mało może bym jedynie ograniczył czynnik ludzki ciachnąć tam z 20min i film tylko by na tym zyskał :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, mam nadzieję, że Edwards poprawi co nieco w kolejnej odsłonie.
Usuńfilm swoje zarobił na ten moment 340mln po weekendzie o 400mln powinien się oprzeć czyli 2 film mamy właściwie pewny godzille ma zrobioną dobrze teraz tylko polepszyć cześć w której nasza gwiazda na kawę wychodzi ;-D i będzie szansa na porządną kanoniczną produkcje
UsuńJestem po czwartym seansie, oswoiłem się już z całością. Ciągle o niebo lepiej niż "Pacific Rim", ale do ideału daleko. Zobaczymy co przyniesie przyszłość :D
UsuńHey very interesting blog!
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my site ... http://news.Goldgrey.org/gold/ ()