Nikt mnie nie zmuszał, wiedziałem na co się piszę, a jednak zrobiłem to. No cóż, pamiętajcie że jestem totalnie poważnym badaczem ;) Proszę Państwa przed Wami Reigo, protoplasta Raigo :o
Tak, tak, wiem, oglądam od dupy strony, ale jakoś tak wyszło. Rozpisywać się nie będę, bo tym razem nie miałem nawet angielskich napisów, więc oglądałem zupełnie bez zrozumienia. To też sprawiło, że w dużej mierze przewijałem, by ominąć gadane sceny, co akurat mogło wyjść ocenie filmu tylko na dobre...
Od czego by tu zacząć... Film jest starszy od poprzednio recenzowanego, bo z 2005 roku, a tym samym efekty są gorsze i jest ich mniej. To nawet nie niskobudżetowe kino niezależne, to jakiś amatorski knot. Potwór jest jednym wielkim pikselem, okręty widzimy w postaci tandetnych grafik z taniej gry komputerowej. No szkoda gadać.
Nie polecam, dziękuję, dobranoc ;)
Chociaż plakat ładny:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz