![]() |
Co ja paczę? |
Twórcy niesamowicie skutecznie uczynili fabułę nudną jak flaki z olejem, podczas gdy surowy pomysł choć kretyński miał w sobie jakiś potencjał. Jak na złość nie zabrakło im inwencji twórczej przy spieprzeniu tego przecież i tak już słabego próchna. Mamy więc żenujące akcje przezabawnych w swoim mniemaniu żołdaków, wątek miłosny odarty z uczuć i parę koszmarnych scenografii efektów specjalnych.
No właśnie jesli na chwilę zatrzymamy się przy tym ostatnim, to muszę powiedzieć, że makiety i modele przez większość czasu są naprawdę spoko jak na początek lat 60'. Niestety pojawia się parę zgrzytów z potworem - wielkim morsem na końcu. Jest on tak do dupy zrobiony (a przy okazji jego wątek jest z dupy, bo jakby upchnięty tylko po to, by pokazać jakiegoś potwora), że aż plomby z zębów wyskakują.
Co ciekawe akcja filmu rozgrywa się w przyszłości, bo w roku 198-którymś. Ludzkość lata już w kosmos i dysponuje przekozacką technologią. W sumie fajny myk, Toho prócz Goratha osadziło akcję swojego filmu w przyszłości chyba tylko w Zniszczyć wszystkie potwory, a był tam bodajże rok 1999.
Nie polecam, a wręcz odradzam. Rzekłem.
ja wiem efekty wcale takie złe niebyły historia nawet nienajgorsza ale ja mam wysoki poziom odporności na głupoty;P
OdpowiedzUsuńNo ok, ok, nie było tak źle, aczkolwiek wielki mors wyglądający jak szmaciana lalka trochę zakłócił mój spokój. No i ten napęd w tyłku Ziemi, to już za wiele jak dla mnie.
UsuńAle poza tym? Ciało niebieskie mające rozwalić Ziemię? No super pomysł i to na długo nim w Hollywood zaczęli oklepywać ten schemat. Umieszczenie akcji w przyszłości również na plus zaliczam.
I gdyby tylko więcej się działo to byłbym zachwycony, a tak jakoś się nie przejąłem nadchodzącą zagładą.