Wbrew temu co zapowiadałem w pierwszym wpisem, zamiast zrecenzować pierw po kolei wszystkie Godzille, zaczynam się grzebać w najróżniejszych filmach. Widać tak musi być.
Przed Państwem Pogromca smoków!
Fabuła jest raczej przeciętna. Mamy ucznia czarnoksiężnika, który postanawia pokonać smoka i w tym celu wyrusza z wieśniakami do ich królestwa. Warto nadmienić że chłopak jest wyjątkowo niedouczony i pewny siebie, co błyskawicznie doprowadziłoby go do katastrofy, gdyby nie amulet, który uzyskał po śmierci swojego mistrza. Królestwo okazuje się całkiem stereotypowe - by obłaskawić smoka, król składa mu w ofierze dziewice (z braku lepszego pomysłu niech już będzie klasyka). Młodzian pewny siebie postanawia zabić potwora i... czyni tylko więcej szkód.
Tyle jeśli chodzi o krótkie wprowadzenie. Myślę że nie zdradzę zakończenia mówiąc, że będzie happy end i love story, wszakże to nieodłączny element takich historii. Cóż, merytorycznie nie powala na kolana.
Od strony technicznej zaś, film jest niesamowity! Zupełnie jakby nakręcili go raptem dziesięć, a nie trzydzieści lat temu. Scenografia zasługuje na wysoką ocenę. Zarówno wioska, zamek jak i pieczara bestii są rewelacyjnie wykonane, nie ma śladu kiczu i tandety. Można wczuć się w klimat. Gdzie akurat nie mamy scenografii tam twórcy zadbali o wybór najlepszych plenerów, krajobrazy naprawdę zachwycają.
Najlepszy w całym filmie jest jednak smok. Jak na rok 1981 to efekt jest naprawdę niesamowity, lepszy nawet niż z niektórych najnowszych produkcji. Jak na Amerykanów, których domeną przez lata były animacje poklatkowe, to zastosowanie ruchomych modeli z takim rozmachem wyszło zaskakująco dobrze.
Gra aktorska jest w porządku, ale bez szaleństw. Zachwycić mnie dała radę jedynie Caitlin Clarke, odtwarzającą rolę Valerian (a przy okazji niezła laska z niej).
Polecam ten film wszystkim miłośnikom baśni, fantasy i wielkich potworów. Tym bardziej że jest to trochę zapomniany obraz ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz