piątek, 11 lipca 2014

Godzilla, Mothra, król Ghidora: Gigantyczne potwory atakują (Gojira, Mosura, Kingu Gidorâ: Daikaijû sôkôgeki) 2001 reż. Shûsuke Kaneko

   I wróciłem do poważnych spraw, to jest oglądam dalej filmy.

OPIS:

   Po pięćdziesięciu latach Godzilla powraca, by niszczyć Japonię. Prócz niego budzą się do życia inne potwory.



   Aż sam nie wiem jak zrecenzować ten film, był taki inny od wszystkich... Dobra, zacznijmy od początku, a na początku zwróciłem uwagi do nawiązań do amerykańskiego Zilli Emmericha z 1998 roku, no czegoś takie się nie spodziewałem. A nawiązań w ogóle sporo jest. Czyżby imię łodzi "Satsuma" to ukłon w stronę wielkiego Kenpachiro? Tego nie wiem, ale już główka Godzilla wyłaniająca się zza wzgórza to ewidentne odniesienie do 54', których to zresztą jest więcej. A naprawdę dociekliwi znajdą kalki z innych filmów.


   Postaci są tu ciekawsze niż zwykle, wprowadzają nawet sporą dawkę humoru i dają się lubić, a także zainteresować swoimi wątkami. Główną bohaterkę, określiłbym nawet przymiotnikiem "fajna". Interesujący okazuje się również jej ojciec, będący wojskowym, ale nie jak zwykle oderwanym od rzeczywistości mundurowym w sztabie, a człowiekiem z ciekawą osobowością, którą poznajemy.


   Szybko rzucają się w oczy tanie efekty i nadmiar komputerowych wspomagaczy, nie wiem jak to wyglądało wtedy, ale dziś już brzydko się zestarzało. Heh, czy naprawdę byli wtedy tak zachłyśnięci tymi technicznymi nowinkami?


   Warto też zwrócić uwagę na obraz Japonii, który tu oglądamy. W latach 90' kraj był pokazywany głównie z tej bogatszej i nowoczesnej strony i bardzo stawiano na wszelkie futurystyczne nowinki.Tutaj zaś mamy również drugą stronę medalu, widzimy że to nie tylko superszybkie pociągi i szklane drapacze chmur.


   Miłą odmianą jest, że Godzilla prezentuje się znów w roli czarnego charakteru, a Król Ghidorah jak nigdy jest pozytywnym bohaterem :o A skoro przy potworach jesteśmy to Godzilla wygląda tu dość ciekawie, inaczej niż w pozostałych filmach tej serii. Znów jest potężny, wielki i ma klasyczny grzebień na plecach, tylko te ślepe, białe oczy wyglądają jak u trupa. Pojawia się też Mothra, tym razem (chwała Bogu) bez kosmosek. I jest jeszcze jeden potwór, za którego szczególnie jestem wdzięczny twórcą, a mianowicie Baragon, ciekawy lecz niezbyt popularny kaiju.


   Napięcie budowane jest stopniowo, a intryga związywana powoli, długo przychodzi czekać na potwory i rozwiązanie tajemnic. Kiedy już do tego dochodzi nasza cierpliwość zostaje w pełni wynagrodzona. Mamy tu co prawda sporo znanych już ze starszych filmów schematów, ale i parę oryginalnych pomysłów się znalazło. Niestety pod koniec akcja siada, ale to może tylko ja tak odczułem.


   Ogląda się ten film naprawdę przyjemnie, to lekkie kino sci-fi, a przy tym całkiem dobrze zrealizowane, pomijając parę komputerowych zgrzytów. Plenery dobrane są wyjątkowo dobrze, mamy mnóstwo malowniczych scen. Makiety również robią wrażenie, swoim dopracowaniem, ale i przez to, że klimatycznie przypominają lata 90'. Także i rozwałka jest konkretna :D


   Walki potworów z wojskiem i między sobą wyszły na plus. Godzilla szczęśliwie nie strąca już samolotów łapami, a zestrzeliwuje promieniem. Ze swoimi monstrualnymi przeciwnikami zaś tłucze się całkiem konkretnie, ale staje się to w pewnym momencie nużące, tym bardziej, że nadmiar komputerowych wspomagaczy tu nie pomaga.



   Trudno ocenić go jednoznacznie, ale zdecydowanie warto obejrzeć.


4 komentarze:

  1. fajny film wiem że się powtarzam ale dla mnie wszystkie filmy z godzillą były fajne;) tylko widzę pewien problem dla tego bloga zbliżamy się powoli do końca cyklu jeszcze chyba 2 -3filmy jak pamiętam i powstanie pytanie o czym tu pisać pozostaje chyba gamera i filmy z ultramenami ;-) może jeszcze 3 wersje king konga i kłopot :)pozdrawiam ps.no jeszcze może 2 filmy Yongarry i D-war wojna smoków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No :D Sam widzisz, że przed nami jeszcze długa droga, a jakby pogłówkować to drugie tyle filmów jeszcze się znajdzie. A potem to się będziemy martwić ;)

      Usuń
  2. No te komputry trochę raziły... Ja pamiętam ten film jako świetny pastisz - pełno scen humorystycznych. Walki może i wspomagane CGI ale nie rzucało się to w oczy... W ogóle Baragon taki leszczu :) Ale to z nim była chyba najlepsza bitwa - Godzilla rozjechał go na maxa i był ogólnie ogień z doopy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, scen humorystycznych było sporo, ale twórcy nie przegięli pały na tym polu.
    Co do komputerów, to najgorszy dla mnie był Ghidorah i ta scena pod koniec jak rozkłada skrzydła nad miastem, no szczyt sztuczności :/
    A walka z Baragonem i mnie się podobała najbardziej, bo te z Mothrą i Ghidorahem zbyt rozwleczone.

    OdpowiedzUsuń