OPIS:
Rysownik komiksów zatrudnia się w centrum dziecięcym, przypadkiem trafia na ślad niepokojących działań pracodawców. Okazuje się, że to kosmici, którzy zamierzają podbić Ziemię przy pomocy potworów: King Ghidoraha i Gigana. Naprzeciw nim idą Godzilla i Anguirus.
Początek jest całkiem zachęcający, od razu pojawia się nam Godzilla, a w tle leci skoczny utwór Ifukube. Po chwili pojawiają się tajemnicze futurystyczne lub wręcz kosmiczne aparatury, co w sumie daje nawet zachęcający początek. Dalej zaskakują rewelacyjne zdjęcia z ówczesnej Japonii, już wtedy w początku lat 70' widać, że to kraj nowoczesny i bogaty. Także początek jest zacny, ale... niestety pomimo licznych i późniejszych zalet, w filmie tym górę biorą chyba jednak wady.
Pomysł na kosmicznych najeźdźców i pozaziemskie potwory nie jest nowy, ale jako że nie najgorszy to nie ma się co czepiać. Niestety twórcy nie dopracowali szczegółów. Kosmici jak na istoty z ambicjami podbicia Ziemi są dość nieporadni i nieprzygotowani. Przy całej swojej technologii nie potrafią sobie poradzić z garstką... już nie hipisów, ale jakiś dziwaków-nieudaczników. Uwieńczeniem ich pierdołowatości jest łomot, który spuszcza trzem uzbrojonym, kosmicznym drabom niepozorna dziewczyna.
Jeśli jesteśmy przy kosmitach, to pochwalić muszę pomysł przejmowania przez nich ludzkich ciał. Nie jest on może pionierski (już w Ghidorah - Trójgłowy potwór w ciało księżniczki wstąpiła istota z Jowisza), ale nadal świeży i ciekawy. Ich potwory udały się pośrednio: Ghidorah trąci już nieco myszką, ale Gigan okazuje się całkiem udanym i interesującym nowum. Co do samej technologii, nic zaskakującego tu nie zobaczymy, ale wyposażenie bazy jest bardzo efekciarskie.
Z lenistwa lub braku funduszy, nieważne, twórcy wykorzystali w tym filmie liczne wstawki z poprzednich odsłon. Wygląda to koszmarnie, gdyż prócz pogody czy pór dnia, zmienia się nam momentami co ujęcie wygląd potworów. O ile zastosowanie starego kostiumu do nowych scen kręconych w basenie, ma uzasadnienie, to prostackie wycinanie urywków ze starych filmów już nie. Druga rzecz, że scen z potworami jest w tym filmie naprawdę sporo i trwają dość długo, na tyle, że chwilami ich potyczki zaczynały mnie już nużyć. Pewną ciekawostką jest, że w którymś momencie wojsko daje radę odpędzić Anguirusa z zatoki, a jak pamiętam zawsze zbierali baty w starciu z potworami. Miła odmiana.
Na pochwałę zasługują efekty specjalne, piękne wybuchy i wystrzały, pożary i dymu, wyszło to rewelacyjnie. Prócz genialnych modeli wykorzystano również prawdziwe pojazdy wojskowe i sporą liczbę statystów - żołnierzy i cywilów. Malowniczym scenom batalistycznym towarzyszy dopasowana muzyka Ifukube, co daje zapadający w pamięć efekt (stąd moje początkowe dobre nastawienie). Niestety momentami twórcy dali ciała po całości, w pewnym ujęciu w scenie niszczenia Tokio przez potwory, noga Gigana demoluje mieszkanie, w którym... stoją laleczki. Chamskie laleczki, które mogli sobie po prostu darować. Ale nie!
Początkowo intrygująca fabuła staje się z czasem prosta jak konstrukcja cepa i zupełnie traci atrakcyjność. Młodzi bohaterowie biorą nawet udział w wojskowych akcjach, co jest strasznie naiwne, a wręcz głupie. Komando-cywili się znalazło. No i to pitolenie o doskonałym pokoju... heh... Że o porozumiewaniu się potworów po ludzku nie wspomnę.
Twórcy chcieli zrobić show z przytupem i zrobili, tyle że po taniości. A przecież można było skromniej, a lepiej.
I przy lenistwie tego kalibru spodziewasz się, że naprawdę zatrudnili statystów i wojsko żeby wykonać parę ujęć? To jakiś "stock footage" jak nic.
OdpowiedzUsuńRozbrajające jest też to, z jaką chęcią kosmici potrafią wyjawić swoją historię i plany jakimś mało dla nich istotnym powłokom ludzkim.
Ale wątki humorystyczne i klimat "so bad its good" potrafił mnie przytrzymać przy tym filmie. A tu już dużo, nie miałem tak np. przy "Rewanżu Godzilli".
Zgadzam się z Tobą. W każdym razie ujęcia z prawdziwym wojskiem wyszły zajebiście (zresztą niektóre z modelami też).
UsuńNie wiem czy się śmiać czy płakać. Trudno oceniać film po tylu latach, tym bardziej znając serię Heisei, która przyćmiła stare Godzille. Druga rzecz, że Japończycy mają specyficzne poczucie humoru i to co nas dziwi lub żenuje ich bawi.